Jak Wiśniewski Lipniki rejestrował
Żył kiedyś w okolicy Piotrkowa niejaki Wiśniewski, który zmuszony był uciekać przed surowym
x:21.5224 y:53.3246
Żył kiedyś w okolicy Piotrkowa niejaki Wiśniewski, który zmuszony był uciekać przed surowym prawem tamtejszego starosty czy kasztelana. Zebrał więc grupę krewnych i przyjaciół i udał się na wędrówkę w poszukiwaniu skrawka ziemi, na którym wszyscy razem mogliby osiąść. Po pewnym czasie trafił do Puszczy Zielonej. Pachniało tu kwiatami i miodem, wszędzie wśród potężnych lip uwijały się pszczoły, mnóstwo było strumieni z czystą wodą. Nie brakowało też budulca. Wędrowcy postanowili tu właśnie się osiedlić.
Wiśniewski – jak podanie głosi – był przebiegłym człowiekiem i dobrym rzemieślnikiem, a i zapału do pracy mu nie brakowało. Szybko więc postawił wraz z towarzyszami pierwszą chatę z jałowca i gliny. Wkrótce nad leśnym uroczyskiem unosić się zaczęły dymy z coraz liczniejszych chat. W niedługim czasie okazało się, że okolica zasobna jest nie tylko w pszczoły, ale również bursztyn, glinę, żwir, kamienie, białą glinkę, ryby i zwierzynę.
Po pewnym czasie wybrał się Wiśniewski do Nowogrodu, by w starostwie bartnym zarejestrować osadę jako wieś Lipniki o dziewięciu domach i sześćdziesięciu barciach.
Wiśniewski był człowiekiem chełpliwym, nie mógł więc sobie odmówić przyjemności pochwalenia się zasobami osady. Wieść ta rozeszła się lotem błyskawicy po okolicznych terenach i ściągnęła licznych nowych osadników. A dziać się to miało około roku 1663.