„O Kurpiu co kwiat paproci zgubił”
O pochopności i o chciwości przypowieść
Mieszkał niegdyś pod wsią Kuzie Puszczak Bartłomiej. Chłop był krzepki, śmigły i zdatny. Kiedy zawziął się na robotę, to wszystko mu dobrze szło. Miał jednak jedno niespełnione marzenie. Chciał mianowicie znaleźć kwiat paproci. Wiele razy chadzał do lasu w wigilię św. Jana, ale nie miał szczęścia. Aż pewnego roku wracał przez las z Myszyńca z pogrzebu bratanka. Noc już zrobiła się późna, więc cieszył się Bartłomiej, że już niewiele drogi do domu mu zostało. Nagle w lesie zaczęły pokazywać się czarownice i inne strachy, zerwała się wichura. Chłop przeraził się nie na żarty i zaczął uciekać myląc przy tym drogę. Potem nagle wiatr ucichł, strachy znikły i zajaśniało wokół niczym w dzień. Trwało to zaledwie moment. Bartek w przestrachu postąpił krok na przód i zawadził stopą o kwiat paproci. Wtedy wszystko dookoła stało się przezroczyste i przed jego oczami pojawiły się wszystkie skarby ukryte w ziemi i drzewach. Chłop postanowił je zabrać. Wrócił do domu po wóz, zajechał nim do lasu i wykopał złota ile się dało. Załadował je na wóz i wrócił do chałupy. Teraz zaczął się zastanawiać, w jaki sposób skarb wykorzystać. Wmieszali się oczywiście w te rozmyślania anioł i diabeł. Pierwszy podpowiadał, żeby gospodarkę poprawić, rodzinę godną założyć, biednych hojnie wspomóc. Drugi radził, żeby strojów nakupić, ubrać się pięknie i życia używać nie wysilając się na pracę, jak szlachcice. W Bartłomieju zwyciężyło diabelskie kuszenie. Na początek zrzucił więc chodaki, chcąc je zamienić na buty. W tym momencie wypadł z chodaka kwiat paproci i wszystkie skarby znikły. Tak go Bóg pokarał za pychę, niezasłużone szlachectwo i chciwość.