Ze wspomnień Adama Chętnika o starym Pastorczyku
„Nazywano go powszechnie starym Pastorczykiem. Starym był na pewno, bo liczył sobie już ponad dziewięćdziesiątkę, trzymał się jednak dobrze i dużo rzeczy pamiętał. Grał też wprawnie na skrzypcach, grajkiem najlepszym okrzyczano go na całą okolicę i w tem graniu swojem był naprawdę artystą. Byłem młodym chłopcem, kiedy go poznałem i bardzo lubiłem słuchać jego opowieści o dawnych czasach na puszczy, o dzielnych strzelcach kurpiowskich, co niegdyś Szwedom opór stawiali, o zręcznych bartnikach i innych dziwach. Pastorczyk wszystko pamiętał i umiał zajmująco opowiadać. A jak po tem opowiadaniu zagrał na swoich skrzypeczkach, to już była cała uczta. Słuchali go starzy i młodzi, jak zechciał – wszyscy podrygiwali do tańca, jak zaczął wycinać – wesoło było na każdej twarzy, a jak odwrócił smykiem i pociągnął po strunach rzewnie – do płaczu niejednemu się zbierało. - A toć jekby przemaział do nas – ckliwiły kobiety.”