Regulamin | O nas | Reklama |







(logo Imagisu)                                 (logo promazovia)

Kalendarium    sierpień 2007

pn wt śr czw pt sob nie pn wt śr czw pt sob nie
      01 02 03 04 05 06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31                           




Galeria


   



Jak Walentowa rozbudziła pszczoły

Rzecz działa się w kwietniu. Słońce przygrzewało ciepłymi promykami, a na obsuszanych przez nie wzgórzach nawet pokazała się świeża trawa. We wszystkich wsiach ruch zaczął się radosny, a intensywny – szykowano narzędzia i sprzęty potrzebne do pracy w polu. W jednym gospodarstw nie wiodło się jednak najlepiej - umierał gospodarz skrzętny i uczciwy, dobry bartnik opiekujący się kilkudziesięcioma barciami. Nie pomogli ani znachorzy, ani doktorzy. Gospodarz zmarł pozostawiając wdowę z trojgiem niewielkich dzieci i gospodarstwo bez dozoru. Po jego śmierci nastał czas czuwania, na który przybył najstarszy, żonaty już syn gospodarza oraz wiejska znachorka Walentowa, która kierowała zresztą całymi przygotowaniami do pogrzebu. Kobiecina martwiła się zwłaszcza losem rojów pszczół, które z przyczyn magicznych mogły wyginąć wraz ze śmiercią gospodarza, jeśli pozostałyby zamknięte w barciach. Przekonała więc najstarszego syna, że pszczoły należy obudzić i wypuścić. A w jaki sposób, to już jej w tym głowa... Kiedy rozpoczęła się ceremonia wyprowadzenia zwłok i pogrzebu, Walentowa – przygotowana jak należy na spotkanie z kąśliwymi owadami, cała omotana chustami - zaczęła walić drewnianą laską w barcie akurat, kiedy kondukt przechodził obok nich. Rozwścieczone pszczoły poczęły kąsać uczestników ceremonii tak dotkliwie, że w końcu nawet niosący trumnę porzucili ją pod jakimś płotem i uciekli. Pogrzeb odbył się w kilka godzin później, ale nie nabrał już należytej powagi. Przyczyną tego były zanadto pokąsane twarze uczestników, którzy patrząc na siebie nawzajem, nie mogli powstrzymać się od śmiechu. Wiele lat upłynęło od czasu, gdy miało miejsce to zdarzenie. O zmarłym nieomal zapomniano, ale o Walentowej, która pszczoły budziła, niejeden do dziś pamięta i z wesołością opowiada.